Płyta winylowa Metallica - 72 Seasons

Jak mijają lata

Ukończenie nowego albumu nie zajęło Metallice pełnych „72 sezonów”, czyli 18 lat. Ale siedem lat, które upłynęły od ich ostatniego albumu studyjnego „Hardwired… To Self-Destruct”, to także nie lada wyczyn.

Światowa społeczność metalowa z niecierpliwością czekała na dwunasty album kwartetu z Kalifornii i teraz została nagrodzona imponującymi 77 minutami czystej Metalliki. Muzycznie James Hetfield i jego kohorty kontynuują bieg ostatnich 15 lat. Oznacza to klasyczne metalowe brzmienie z nowoczesną i potężną produkcją. Po raz kolejny za produkcję odpowiedzialny jest Greg Fidelman, który dopracował także brzmienie poprzedniego albumu i współpracował z różnymi topowymi artystami od Slipknota i Slayera po Adele.

Pierwszy singiel „Lux Æterna” był kompaktowym, trwającym trzy i pół minuty hitem i sprawiał wrażenie, że Metallica powróci do swoich muzycznych początków w „72 Seasons”. Jednak trzy kolejne, przedpremierowe utwory szybko rozwiały to błędne przekonanie. I rzeczywiście, podobnie jak na poprzednich albumach, większość materiału stanowią progresywne struktury i przesadnie długie utwory. Nawiasem mówiąc, wśród dwunastu utworów nie ma ani jednej klasycznej ballady. Zamiast tego finałowy „Inamorata” jest najdłuższą piosenką Metalliki wszechczasów.

Podsumowując, „72 pory roku” kipią różnorodnością i energią. Po ponad 40 latach doświadczenia Metallica jest absolutnymi mistrzami w swoim rzemiośle, którzy dokładnie wiedzą, co robią. Zaskoczeniem jest to, jak świeżo brzmią w 2023 roku.